Chciałam przedświąteczne niemycie okien zakończyć ciężkim tematem aborcji, ale uzmysłowiłam sobie, że to pierwszy raz, gdy spędzę wielkanocne śniadanie inaczej i uznałam to za warte odnotowania.
Dzisiaj idziemy na późny obiad do znajomych, potem pakujemy się i jutro wieczorem lecimy w dół i na prawo. Z powodu braku śniadania z jajkiem na twardo nie odczuwam smutku. Moi rodzice spędzają niedzielne przedpołudnie tak, jak chcą, my również tak, jak chcemy. Potem przylatujemy i będziemy coś robić wspólnie. Zamiast świątecznego baranka mam zdjęcie czarno-białego kotka:
Spotykamy go prawie za każdym razem, gdy idziemy na wiejską plażę. Raz siedzi schowany za doniczkę, innym razem w pełnym słońcu, zawsze blisko jednego z rzędu domków przy ulicy słusznie nazwanej Nadbrzeżną. Jego miejsce sąsiaduje z zapuszczonym pustostanem, więc czasami, tak jak tutaj widać, przechodzi przez murek i chowa się w niekoszonej trawie. Taki mój wielkanocny kotko-baranek, stały element wypatrywania podczas spaceru.
Gdy byłam dzieckiem, drapałam kraszanki wyjęte z wywaru cebulowych łupinek. Drapałam żyletką, pomagał mi w tym dziadek Bronek. Robiłam to całkiem udanie i jeszcze niedawno gdzieś w domu widziałam taką wydrapaną przeze mnie kraszankę, którą rodzicom żal było roztłuc. Zbuk mógł mieć z trzydzieści lat, strach upuścić, H2S to nie przelewki. W piątek mama telefonicznie obwieściła mi triumfalnie, że ma świetny obiad, bo właśnie woda ze śledzia się robi. O wodzie już pisałam. Dzisiaj dzwoni tata Kraciastego, pyta skąd jestem. Jak to skąd, z domu. Dla mnie Wielkanoc to kraszanki i woda. A bardziej jeszcze ludzie i święty spokój; cieszę się, że nie kojarzę świąt jakichkolwiek ze stękaniem urobionych kobiet i nieproszonymi gośćmi. Teraz widzę, że ludzie oraz święty spokój pozostali stałym elementem moich nie-świąt.
Jest mi z tym tak dobrze, wiesz?
Pozwolę sobie życzyć Tobie zdrowych i wesołych świąt; niech upływają w radości wśród osób, które szanujesz bądź tolerujesz, a z którymi lubisz spędzać wolny czas. Nie wiem czemu- ale na koty jestem uczulona, dlatego choć ten na zdjęciu wydaje się być miłym to cieszę się bardzo, że tylko na obrazku; tak już mam że wolę owieczki i baranki. .
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję za życzenia. Miej się dobrze.
Ja kotki bardzo lubię i cieszę się, że nie jestem na nie uczulona.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ktoś kto kocha koty niecmoze być złym człowiekiem , a i Irlandia jest mi zawsze ( od 87-8) bardzo bliska:-)
PolubieniePolubienie
To miłe, ale inne Twoje komentarze na mój temat też przeczytałam, nawet jeśli na nie nie zareagowałam. Chyba się nie zaprzyjaźnimy – wiem, że to przejaw małoduszności z mojej strony. Cóż.
PolubieniePolubienie
Koty są cudne.
Robiłam dawno temu i kraszanki
i pisanki „rysowane” woskiem.
Teraz nie robię nic, bo mi się nie chce,
bo nie należę do hipokrytów, co to udają ateistów,
a łażą z koszyczkiem do kościoła.
Teraz jestem z bliskimi, jemy dobre jedzonko,
odpoczywamy, rozmawiamy, śmiejemy się
w towarzystwie kotów i pieska.
I jest dobrze, czego i Tobie życzę. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Koszyka nie było, zresztą w Polsce też nie chodziłam od lat. Dużo spacerowaliśmy, to był dobry dzień. Uściski, Joanko 🙂
PolubieniePolubienie
Spokojnych Świąt 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nawzajem. Miło Cię tu widzieć 😀
PolubieniePolubienie
Bede zagladac na pewno 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ciesze się i pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Też spokojnych świat, przynajmniej w Polsce . Dziś lany poniedziałek. 😉☔🐥
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przypomniałam sobie dopiero po spacerze. Ale wolno, bo żadnego lania nie było, spokój cisza, jakby cywilizacja dotarła do mojego zakątka. Wczoraj w nocy dotarliśmy do Polski, a tu takie zmiany.
PolubieniePolubienie
Cudowny kotek! Też kiedyś drapałam takie ufarbowane w cebuli jajka 🙂 🙂 🙂 Na Święta szykujemy masę pyszności i siedzimy sobie sami delektując się nimi – gdy jest pogoda, to na ogródku! I tyle 🙂
Wspaniałego kwietnia!
http://przystanek-klodzko.pl
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W domu moich rodziców jest nas pięcioro. Oczywiście jedzenie i spacery. Jesteśmy niewierzący, więc bez przyjazdu do Polski nie obchodzilibyśmy świąt wcale. Jest bardzo miło, ale mogę sobie wyobrazić, że jako dorośli się bez tego obchodzimy.
PolubieniePolubienie
No i mam nadzieje że jesteś zadowolona z tego czasu:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No ba, przyjechałam trochę do domu rodzinnego. Dobrze tu być 🙂
PolubieniePolubienie
Akumulatory naładowane? Też lubię wracać do domu na Święta;)
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jeszcze parę dni lansu na Dolnym Śląsku. Chyba przywieźliśmy dobrą pogodę i mamy zamiar z tego korzystać.
Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Nam Święta minęły radośnie, miło i rodzinnie. Przygotowywać się bardzo nie musieliśmy, bo spędzaliśmy je poza domem 🙂
Kotek ze zdjęcia wydaje się być słodki, ale ja jednak zdecydowanie wolę psy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
mnie przedłużony weekend zwany „Wielkanoc” też kojarzy się z kotem… nie, nie tym w domu, ale kotem, którego doglądałem, gdy opiekunka wyjechała w tym czasie… czarny i wyjątkowy, bo umie robić fikołki – takie przewroty przez głowę.. słyszałaś o takim kocie?… ja kiedyś też nie… nie znam innego takiego, który by tak sam z siebie wyczyniał takie cóś…
aha… i przypaliłem jajka… co hahaha?… nigdy jajek nie przypaliłaś?… no weź, nie te, tylko takie zwykle, kurowe (kurne?)…stały na gazie, ja zapomniałem, woda się wygotowała i się zjarały… ale tak kontrolnie tylko, dało radę zjeść… garnek też przeżył… się odszorowało i jest jak nowy…
p.jzns :)…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kotka fikającego koziołki nie znałam, natomiast jeden z naszych kotów, Wojtuś, lubi nadzorować wszelkie prace hydrauliczne. W szczególności interesują go pralki w fazie odwirowywania i znikanie wody z kranu w zlewie.
Jajek nigdy nie przypaliłam, raz czy dwa ścisnęłam za mocno, ale przeżył 😉
PolubieniePolubienie
Nie wyobrażam sobie świątecznego śniadania bez żurku z jajkiem i szynką, bo tak mnie nauczono w rodzinnym domu.
Twój koto-baranek jest słodki, tylko gdzie jest tradycyjne kurczątko, chyba że w pyszczku u koto-baranka.
Kiedyś widziałam, jak sąsiadka zdobi czarne kraszanki i robi z nich pisanki, lecz używała do tego zwykłego pióra zanurzanego w kwasie solnym. Wychodziły cudeńka, ale chyba nikt tej trucizny nie jadł.
Kiedyś od uczennicy dostałam kilka pisanek i też stały u mnie wiele lat, aż wreszcie je wyrzuciłam.
Miłych dni poświątecznych.
P.S. Znalazłam w necie tę wodę śledziową i uświadomiłam sobie, że mama też coś podobnego robiła.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W moim domu żurku kompletnie nie pamiętam, natomiast ten czas świąteczny, bez śniadania, w podróży, bez śmigusa, był bardzo dobrym czasem. Cieszy mnie, że żyć i świętować można na tyle sposobów 🙂
PolubieniePolubienie
Kraszanki – przypomniałaś mi. Te same drapałam jeszcze, jako dzieciak w podstawówce. Matko, jak człowiek się szybko starzeje.
Pozdrawiam
https://londynsrondyn.blogspot.com/
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czas płynie szybko, co mi przypomina, że u nas za dwie godziny pełny odpływ i na spacer by iść.
Pozdrawiam ze słonecznego wybrzeża Wyspy.
PolubieniePolubienie