Tego wieczoru wyoglądaliśmy ostatnie trzy odcinki rosyjskiego „Mistrza i Małgorzaty”. Wcześniej kupiliśmy w sklepie takie niezbędniki jak pizza z krewetkami, kocie chrupki walczące z kamieniem nazębnym i bazyliowe pesto pierwszej świeżości tylko do osiemnastego. W drodze do sklepu na chwilę skręciliśmy na plażę, akurat żeby zdążyć przed zachodem:

Dwa powyższe zdjęcia dzieli kilka minut. Na naszych oczach zapadł zmrok, morze w odpływie zaczęło się zlewać z niebiem, a na horyzoncie coraz lepiej widać było światła sąsiednich miasteczek. Zanim zupełnie się ściemniło, zdążyłam zrobić dość wyraźne zdjęcie Doris, królowej naszego wybrzeża:

Doris Bleasdale 12-31 jest łodzią klasy Mersey. Być może na pierwszym zdjęciu nie jest jakoś szczególnie imponująca (na drugim jest obok swojego hangaru w którym odpoczywa), ale rozwija prędkość 16-17 węzłów, a jeśli ktoś widział tutejsze sztormy, od razu nabiera szacunku dla każdej rzeczy, która w taką pogodę pruje fale. Może raz czy dwa obserwowałam ją w oddali na spokojnym morzu (w czasie sztormów to ja śpię z kordłą naciągniętą na głowę), raz jak wyciągano ją na brzeg i transportowano plażą do hangaru, gdzie po umyciu brzuszka zasypiała do następnej przygody. Czytam, że już w czasie pierwszego półrocza służby pięć razy wypływała, żeby ratować marynarzy w potrzebie, oraz że ten rok będzie dla niej ostatnim u nas. Po 26 latach Doris ma odejść na emeryturę 2 czerwca. Jeszcze chwilę zostanie jako wsparcie dla młodszej koleżanki, po czym powędruje do Poole w hrabstwie Dorset, gdzie będzie częścią floty rezerwowej. Zastąpi ją nowa, szybsza łódź klasy Shannon. Trudno w to uwierzyć widząc jaka Doris jest gładziutka i zadbana, bez ani jednej plamki rdzy na kadłubie … no cóż … siedzę po północy (za dużo kawy) i piszę o łodzi ratowniczej. Nawet jest mi trochę smutno, że już niedługo będziemy ją żegnać. Wieczór był łagodny, teraz słyszę, że wzmaga się wiatr. Wyobrażam sobie, że łodzie, jak marynarze, wolą walczyć z falą niż rdzewieć w spokojnym porcie, więc może właśnie Doris zwodowano i kręci się przy wybrzeżu oświetlona różnymi błyskotkami. Ktoś tam nie śpi i być może nawet jest z tego powodu bardzo zadowolony, jak nasz sąsiad, który w czasie sztormowej pogody zamiata przed wejściem do domu. Kraciasty mówi, że robi „klar na pokładzie”. Klar na pokładzie. No dobrze. Ja, pomimo wypitej kawy, zamierzam teraz wskoczyć do wyrka bez zrobienia uprzednio klaru i bez wyrzutów sumienia z tego powodu. Dobrej nocy. Tobie również, mała łódko.
Zazdroszczę obserowania morza i te wschody i zachody. Ciekawe co będzie na miesjcu Doris!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Łódź klasy Shannon przeznaczona dla naszej wsi jest już na liście jednostek, tyle, że na razie nie ma imienia i numeru identyfikacyjnego. Jej numer operacyjny, który będzie widniał na burcie to 13-31. Z pewnością będzie szybsza – klasa Shannon rozwija podobno prędkość do 25-27 węzłow. Na wybrzeżach wysp brytyjskich ten typ ma zastąpić łodzie klasy Mersey jeszcze w tym roku.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pasuje do Was Mistrz i Małgorzata, nawet bardzo… 🙂
Piękne zachdy słońca tam macie, choć w Polsce też niektóre są ładne, szczególnie te z widokiem na Tatry…
Pozdrawiam serdecznie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zachody słońca są wszędzie piękne, szczególnie gdy ma się je z kim oglądać 🙂
Zima jest chłodna, więc cieszę się, gdy możemy wyjść na chwilę z samochodu i wiatr nie próbuje nam oderwać głów. Musielibyśmy je potem przyszywać dratwą 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W nocy budzi mnie nawet wiatr na nizinach, a co dopiero taki sztorm.
Taką łodzią pruć fale, to dopiero. Przypomniał mi się film z Redfordem, film jednego aktora, tytuł uleciał z pamięci…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
„Wszystko stracone”? Nie oglądałam, ale tak wnioskuję przeglądając filmweb 🙂 Swoją drogą ciekawe posunięcie, bo Redford faktycznie jest tam jedynym aktorem.
Do wielkiej wody czuję respekt, nawet, przy małej fali nie pcham się z odnóżami do wody 🙂
PolubieniePolubienie
Ten sam, nie wszystkim się spodoba, ale my obejrzeliśmy dwa razy:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Świechna, czy myślisz, że ze mną jest coś nie tak, ale kiedykolwiek wyobrażam sobie zachód czy wschód słońca, widzę sama siebie, dłonie podpierają brodę, a ja oczarowana mówię do siebie i Stwórcy, jaki piękny jest świat, jak bardzo mu za niego dziękuję i za to, że zaistniałam. Lubię też jeździć sama na wycieczki, chodzić do kina, opery, filharmonii.. . Nie czuję się przegrana, czy smutna jak to uważają koleżanki, tylko spokojna, wyciszona, bardziej uważna, odczuwająca mocniej.Razem pewnie jest fajnie i może mieć urok, ale wtedy bardziej jestem skupiona na tym obok.. Nie wiem, czy to, co piszę jest zrozumiałe.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Znam podobną osobę i wiem, że znajome też się dziwią, że jak to samej, a mnie się wydaje, że ona wraca z tych wypraw zadowolona i wypoczęta. Ja z kolei mam inaczej … lubię przemieszczanie się w dobrym, niewielkim gronie, w którym można prowadzić dysputy, a wieczorami wspólnie pić herbatę. Od rodzaju towarzystwa cholernie dużo zależy, bo doświadczyłam też obecności męczącej i niekompatybilnej. Ale choć od czasu do czasu lubię pobyć sama, na dłuższą metę nie jest to mój cel życiowy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cel może nie, ale smakuje też wybornie, ta harmonia Ciebie z kosmosem. Może górnolotnie, ale adekwatnie, do moich uczuć
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To był tak zwyczajnie dobry dzień, z różnych powodów 🙂 A teraz kończy się kolejny równie dobry …
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Odpocznij i już nie myśl o łódeczce
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Odpoczywanie to jest coś w czym jestem w zasadzie mistrzynią.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Brawo, podziwiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No właśnie – to jest umiejętność podziwiana przez niewielu. A przecież bez niej ludzie dorabiają się nerwicy i nie cieszą ich owoce własnej pracy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Umiejętność odizolowania się od spraw codziennych, pozwolenia sobie na spokój, zwolnienie i luz jest cenna w dzisiejszych czasach
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No to ja dzisiaj zrobilam „klar na pokladzie”, rety jak mnie wszystko boli, ten poklad jest chyba za duzy! :)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Podejrzewam, że jeśli chodzi o naszego sąsiada, to nie tyle sam klar, co fakt, że jest w cienkim sweterku, a wieje zimna szóstka lub siódemka jest najlepszym elementem tej zabawy 😀
PolubieniePolubienie
Możesz mnie nazwać dziwolągiem, ale bardziej od podziwiania piękna przyrody (tudzież architektury) we dwoje, wolę w pojedynkę, aby potem chwalić się czasem zapisanym na zdjęciach i opowiadać swoje wrażenia. 😉
😀 ❤ 😀
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Każdy ma w życiu inaczej, poza tym to się zmienia w czasie. Wyprawy samotne zamieniają się w wyprawy we dwoje i odwrotnie. Czasem znajduje się po prostu swojego człowieka 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No, właśnie. Ja nie mam potrzeby, aby w każdym miejscu i o każdej porze towarzyszył mi „swój człowiek”. I vice versa. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
[…] popołudniu był powrót w kierunku domu, księżyc, plaża we wsi i uświadomienie sobie, że to nie Doris nocuje obecnie w hangarze. Taki był zeszły poniedziałek. Teraz jestem tylko z kotem i robię […]
PolubieniePolubienie