Wybory do Parlamentu Europejskiego, Dzień Matki, nasza rocznica pierwszej kawy … z okazji punktu pierwszego powiązanego z trzecim rano wyjechaliśmy do Dublina. Jeszcze w domu zadzwoniłam do mamy złożyć jej życzenia. Akurat robiła się na bóstwo, żeby o dziewiątej wybrać się z tatą do lokalu wyborczego na Dolnym Śląsku …

W Dublinie pierwsze kroki skierowaliśmy na ulicę Ailesbury. Już po głosowaniu minęliśmy pana w koszulce z napisem Konstytucja. Kraciasty zauważył, że i bez napisu nie wyglądamy jak wyborcy PiSu, bo jak sam widzisz powyżej … O polskich wyborach napiszę jeszcze w tym tygodniu, kiedy będziemy znali wszystkie wyniki. A teraz chodźmy …
W centrum Dublina nic, tylko zadzierać głowę pozostaje:

Po głosowaniu pojechaliśmy na chwilę do sklepu w poszukiwaniu sukienek. Nie wspominałabym o tym, bo sukienki nie znalazłam (Kraciasty kupił sobie letnią, kraciastą marynarkę), ale byliśmy w związku z tym w takim budynku:

Miejsce znane jako Stephen’s Green Shopping Centre wygląda przepięknie zabytkowo, tak, że nawet dałam się nabrać 🙂 Jeszcze w latach 80-tych stał na tym miejscu The Dandelion Market w którym swoje pierwsze koncerty dawał zespół U2. W Irlandii nigdy nie wiesz, co jest zabytkiem …
Przeparkowaliśmy samochód na ulicę Hume’a (nie tego, innego) i po szybkim obiedzie w Toltece na Suffolk St. poszliśmy za rączkę do galerii, ale nie takiej. Do galerii z obrazami na Merrion Sq W.
Dublińską Galerię Narodową otwarto w 1864 roku, czyli mniej więcej w tym samym czasie, co Muzeum Narodowe w Warszawie. Jest to budynek zdecydowanie mniejszy i jakby trochę chaotyczny. Ale ma Caravaggia. Capnęłam przewodniki po budynku od razu w trzech językach, i oto jestem:

„Pocałunek Judasza” (1602) … płótno zaginęło w XVIII wieku, odnaleziono je dopiero w 1993 roku – przez ostatnie 60 lat wisiało zarosłe wielowiekowym brudem na ścianie jadalni w klasztorze dublińskich jezuitów.
W galerii oboje zrobiliśmy mnóstwo zdjęć …

„The Temptation of Adam” (1767-70) irlandzkiego neoklasyka, Jamesa Barry’ego. Obraz oczywiście nie przedstawia wyłącznie nóg, chodziło mi o to, że zainteresował mnie w nim Penis Wstydliwie Przesłonięty, który kontemplowałam przez dłuższą chwilę.

„Still Life with Dead Birds” (1645-53), Christiana Luyckxa, flamandzkiego mistrza martwej natury. Natychmiast zauważyłam tego Macieja.

Pani siedzącą przed Vermeerem, robiąca szkic ołówkiem. „A lady Writing a Letter with her Maid” (1670-71), barok holenderski.

Gender, postrach wielu Krystyn. Te eleganckie buciki należą do Charles Coote’a, pierwszego Earla Bellamont. Pan w różu i satynie pędzla Joshuy Reynoldsa (1773-74). Na górze z kolei nie róże, tylko strusie pióra były.

Jeden z fragmentów instalacji „Finding power” – murali Joe Caslina. Tutaj sportretowany jest Stephen Moloney, pisarz, działacz LGBT.

Pewna miła pani pokazała nam jak dojść do Picassa (jak już wspomniałam, galeria jest dość chaotyczna, a my wyglądaliśmy w niej na takich, którzy zazwyczaj szukają drogi). Gdy doszliśmy już do jedynego Picassa, bardziej spodobał mi się obraz Petera Doiga „Concrete Cabin West Side” (1993).

A to jest tyłek, rzymska, przedchrystusowa kopia greckiego tyłka z brązu. Podobno Apollo, podobno w stylu Praksytelesa.
Po zlustrowaniu prawie całego budynku zeszliśmy na dół napić się kawy i herbaty. Trochę, bo byliśmy zmęczeni, trochę na cześć rocznicy pierwszego spotkania w realu …
Po kaffce poszliśmy na Stephen’s Green. Pogoda była całkiem przyjemna, nie zdziwiło mnie, że park jest o tej porze pełen ludzi porozkładanych na trawnikach, ławkach i przy fontannach. Weszliśmy od północno-wschodniej strony, więc zrobiłam zdjęcie monumentu upamiętniającego Wielki Głód. Możesz się zdziwić, że znowu wspominam o pomniku tego typu, ale tutaj to wielka sprawa, ważny element zbiorowej pamięci. Mój wzrok przyciągnęła para turystów, która postanowiła pod nim odpocząć.

Spacerowaliśmy, potem trochę posiedzieliśmy przy jednej ze stefanowych fontann. Na stawie codzienny rwetes, śliczna czernica, kaczka o niebieskawym dziobie odważnie żerowała przy brzegu stawu, ale trudno było ją sfotografować. Wiatr zaczął się wzmagać i gdy wyszliśmy z parku próbował mi porwać mój kapelutek. Wpakowaliśmy się do samochodu i ziu do domu. Taki był nasz dzień wyborczo-rocznicowy w pigułce. Jeszcze kilka komentarzy do wyborów i dość wczesny, jak na nas, sen.
Nasza pierwsza kawa jest w mojej głowie dość odległym wydarzeniem, bo sporo zmian zaszło od tamtego momentu. Nawet trochę się dziwię, że to było tak niedawno, ale tak właśnie jest, gdy mózg cały czas uczy się czegoś nowego – stare życie wydaje się być życiem zamierzchłym. W związku z tym przeżywam dziwne powroty wpadając do mojej poprzedniej pracy „To Wy nadal tutaj jesteście?”. Niektóre rzeczy trwają, i w kontekście wyborów politycznych to wcale nie jest stwierdzenie pokrzepiające. Ale o tym potem …
Piękny czas we dwoje! Zdjęcia piękne – dziekuję!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prosz bardzo … idziemy wychynąć tym razem na swoje mniejsze miasto. Dobrego popołudnia 🙂
PolubieniePolubienie
I wzajemnie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Och coś wspaniałego !
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Penis, satynowe kokardki czy goła pupa? … stwierdzam, że faktycznie, z różnych powodów, ale owszem 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Miałem na myśli niebieskie buciki 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Trzecia osoba w ciągu dnia chwali moje buciki, muszę powiedzieć to Kraciastemu, który je kupił.
Co sądzisz o wynikach wyborów?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A jakie to buciki jaka marka?
jestem usatysfakcjonowany wynikiem wyborów 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jestem zadowolona z tego, że neofaszyści w tym rozdaniu dostali czerwoną kartkę. Natomiast czy te psuje, które wyjadą zrobią więcej szkody niż w Polsce? Za Szydło i Zalewską nie zatęsknię ani minuty. Jest szansa, że z ich brakami w językach obcych za dużo o nich nie usłyszymy, chociaż … oczywiście mogę mieć w tej kwestii za mało wyobraźni.
Conversy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A my se tu żyjemy po Polskiemu 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wiem. To są dwa różne światy. Najdziwniejsze jest to, że w moim odbiorze tego faktu najmniejsze znaczenie ma gdzie mieszkam. Mieszkałam w Polsce i też nie mogłam się nadziwić. Ale też i rozumiem – każdy ustawia swoje normy wg tego, co pochłania codziennie w domu. Pocieszeniem jest, że nie każdy „my se tu” – ludzi takich jak ja jest sporo 🙂 niekoniecznie na emigracji.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wyjechałaś bo ?
PolubieniePolubienie
Tu mieszka moja miłość.
PolubieniePolubienie
Jak mi napisałaś ze to conversy i jak się przyjrzałem to rzeczywiście a myślałem ze coś innego 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I tak turkusowe trampki najlepsze, a serio to zazdroszczę tej galerii, pysznej kawki i pięknej architektury…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To był bardzo dobry dzień pogodowo … bo dzisiaj już inaczej, z trzy razy rzęsisty deszcz. A jeśli chodzi o samo chodzenie po mieście – warto przyjechać i Dublin zobaczyć na własne oczy 🙂
PolubieniePolubienie
[…] Z pustego i Salomon nie naleje- suweren znowu wybrał. Zazwyczaj wybierał leżenie bykiem, dlaczego… […]
PolubieniePolubienie
Ach te wasze buciki! Wyjątkowo ujęło mnie Wasze święto „rocznica pierwszej kawy”! A w muzeum w galeriach napatrzeć się nie mogliście, zapewne. Było na co! Piękny czas.
PolubieniePolubienie
Skoro już wpadliśmy do Dublina, warto było pójść w jakieś ciekawe miejsce. Następnym razem może muzeum historii naturalnej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ooo, to też musi być ciekawe miejsce. Tak warto korzystać, kiedy już człowiek znajdzie się i ma czas. Pozdrawiam Was.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda. Na takie okazje czekamy też w czasie naszego hanejmunu … skoro już znajdziemy się i będziemy mieli czas 😉
PolubieniePolubienie
Ojej co to takiego ten hanejmun? Czy to czas nowożeńców?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na to wygląda 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
piekny dzień, kocham takie miejsca jak muzeum, które pokazałaś 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie jest tak duże i wyczerpujące jak inne tego typu przybytki z „narodowym” w nazwie. Jak wiele rzeczy w Irlandii, skrojone na miarę przeciętnego człowieka 🙂
PolubieniePolubienie
…no same świństwa, same… golizna i gender… nawet ci z Wielkiego Głodu tacy jakby nieubrani… jedynie ten kot na obrazie wporzo… ale nie! …tam też krew i przemoc… co za kraj… co za ludzie…
(PS. wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy!)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Starałam się wybrać smaczki, dziękuję za docenienie 🙂 Tak, Irlandia to kraj strasznie pachnący lewizną – nie dość, że dopuścili małżeństwa tej samej płci to ostatnio zmieniają zapis Konstytucji w kwestii rozwodów. Sodoma i gomoriaaa, mówię Ci … bardzo nam się tu podoba.
(PS. dziękujemy!)
PolubieniePolubienie
jesssu…. niech to trwa…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ejmen 🙂
PolubieniePolubienie